czwartek, 28 sierpnia 2014

Bizony i Wesołe miasteczko;-)

Mały pościk z racji nadchodzącego końca wakacji ;)

Wypadzik do Kurozwęk, czyli miejscowości bizonów(zwierząt)


Upamiętniony przejazd wozem westernowym;p






 oprócz Bizonów, można było jeszcze spotkać dziki, jak na Ligocie :-)
 Oto gwiazdy wycieczki ;-)






 Odwiedziny Magdy Goraj...

 Nie obyło się bez obrażeń fizycznych, małe stygmaty, a pamiątka po nich zdaje się pozostać ze mną na dłużej;-)
 prezenciki z nad morza od mojego chrześniaczka, czyli min mini wersja Zofii (ale śpiewająca gangnam style).















No i kolejny wypadzik  z moją rodzinką tym razem do Naszego Śląskiego Wesołego Miasteczka!!
 



                 Największą  atrakcją okazały się nie jakieś tam ekstremalne flic flacki, wysoki diabelski młyn, czy szybkie ześlizgi, tylko filiżaneczki!!


 Poniżej odkopałam niepublikowane jeszcze zdjęcia ŚWINIA:

 Katowice, ul. Jagielońska

gangsta z Bogucic ;-)




               Ps : Paulina ewidentnie pozazdrościła mi NAZARETEK  znane również jako cichobiegi palestyńskie....po dwóch latach nieprzerwanego służenia mi w upalne dni odmówiły posłuszeństwa [*]


Pozdrawiam!
Magda :-)


niedziela, 10 sierpnia 2014

PART 2. czyli WISŁA i USTROŃ!!!

Po tym jak dosyć jak wcześnie rano znudził nam się Cieszyn ( nie było nawet gdzie usiąść na jednego) ruszyłyśmy dalej naszym celem jako pierwsza był Wisła, nad Wisłą.




Ledwo po przekroczeniu znaku Wisła, czas na przerwę, i okazja do zrobienia paru foto, czemu nie z nowym znakiem drogowym:))
Będąc w takim mieście nie można nie zobaczyć obiektu, jakim jest skocznia narciarska, Paulina twierdziła że jedna z nich znajdowała się tutaj ale ewidentnie, nie jest to cel naszej podróży. 









Chwila na rozejrzenie się po okolicy, i zwiedzanie wiślańskiego amfiteatru =))


 No i przerwa na jednego, najwyższy czas na sobotni relaks.
Paulincia jako kierowca spożywa sorbecik lemonkowy =)

W porze obiadowej postanowiłyśmy zmienić lokal w celu spożycia żurku.
jeszcze małe orzeźwienie w wartkiej Wiśle

 Dwa mocherki ploteczki po drugiej stronie rzeki.


Kolejnym celem podróży okazałą się Wisła Malinka!!!

 No i to jest skocznia jakiej oczekiwała Magda! Rozczarowania nie było...




 Oglądamy sobie wyciąg, może by tak wsiąść, ale nie ma co ryzykować lepiej znowu udać się na jednego...



 Sweetka miałą być z widokiem na skocznie,  ale wyszła tylko z widokiem na stoliki...




Paulina obeznana w tutejszych rejonach postanowiła pokazać nam ( i uszczęśliwić Magdę) kolejną atrakcję już mało turystyczną, czyli dom naszego mistrza Adama Małysza.
                               Nie obyło się bez obrażeń fizycznych...kiedy już wyjeżdżałyśmy z Wisły malinki Magdę użarła pszczoła i to prosto w noc=(( W celu ratowania życia udałyśmy się do sklepu po lekarstwo, czyli cebule. Poszkodowana zachowała jednak trzeźwy umysł bo tylko po dojechaniu do sklepu stwierdziła: " to może jakieś pseudopiwko".
 Mury zabezpieczone nie tylko murem.

 Paparazzi...
Podli ludzie zrobili Małyszowi dziurę w płocie, można jeszcze luknąć...
 Mistrza nie spotkałyśmy, trudno nie było czasu czekała nasz jeszcze USTROŃ!!

 Mały przerywnik....Kamyczek z Cieszyna.


Tylko dojechałyśmy do Ustronia i od razu spotkałyśmy znajomych z Wisły rasy ciemnej, sprzedających holenderskie noże krojące papier ( nie polecamy)=))










 Nawet w Ustroniu znalazłyśmy znaki na Zawodzie (powiedzmy że nasze:))
 Przystanek na jednego i Diabła.


 Przerwa dla obcowania z kulturą, posłuchałyśmy kontrabasu, żeby nie było wspieramy kulturę a wyceniłyśmy ją na 3,40 zł



Ostatni cel, szczyt Równica (885m.)




 Zmęczone po zdobyciu szczytu=))




 Na zakończenie wycieczki Magda G. myślała już tylko o jednym  jak dorwać jakąś kukurydzę... postój był więc obowiązkowy i są efekty. Kukurydza była pyszna, wciągnęłyśmy dzisiaj na śniadanie.




       Nie bez małych ekscesów, zmęczone dotarłyśmy do domu=))


Pozdrawiamy,
Podróżniczki z Katowic!!